czwartek, 14 czerwca 2012

Komu obserwatorium, komu .... ?

Wszystko zależy od tego czy kieruje nami chęć posiadania, czy też ciekawość. Dyskusja jest jednak dość zasadnicza, bo dokoła dzieje się wiele złych rzeczy, choć powinno być lepiej. Do jej podjęcia skłania mnie kilka spraw. Z czego jedna to udział konferencji Wykorzystania Małych Teleskopów w Kruszwicy, druga to wstępniak do dyskusji o obserwatoriach w Uranii PA nr 3 oraz pojawienie się firmy AllSKY budującej „kurniki” dla teleskopów, czyli tzw. Harwardy.



Byłem zobaczyłem i nie mogłem uwierzyć. Tak wygląda moja ocena, i nie tylko moja, Astrobaz Kopernik. Dwie trzecie kosztów to koszt budowy budynku. Ładny to on i może jest. Choć ma wiele wad w konstrukcji. Praktyczny nie jest zupełnie. To widzą nawet ci, którzy próbują ich używać. A tak w zasadzie, to nie wiadomo po co je budowano. Stoją w środku rozświetlonych miast. Widoczny z nich jest tylko wycinek nieba. Od kilku lat nie mogę zostać uruchomione pozostałe obserwatoria. Słowem knot nad knoty – określając kolokwialnie (bardzo modne słowo załatwiające całą moja niegrzeczność czy nawet niekompetencję).

W numerze III UPA Pan M.M. zadaje zasadnicze pytanie „Po co te kopuły?”. Czytając treść brązowego tekstu widzimy jak profesjonaliści odkrywają po raz kolejny Amerykę. Każdy tego typu projekt jest konsultowany z takimi osobami. Włodarze widzą w nich wyrocznie na TAK lub NIE. Ale nikt nigdy nie zadał sobie pytania: Po co? Kiedy to porównamy z powstawaniem projektu SOLARIS – chodzi oczywiście tym razem o zrobotyzowane teleskopy  a nie o Opole – to mam wrażenie, jakby astronomowie mający o tym pojęcie już mieli zajęcie, a ci którzy nie mają zajęcia uczą się na własnych błędach. I tu w sukurs przychodzą jakby na zawołanie miłośnicy astronomii na całym świecie, którzy  budując swoje dostrzegalnie i obserwatoria ważą koszty by optymalnie je wykorzystać. Nie ma tam nic w ich konstrukcjach, co by było przerostem formy nad treścią. Dąży się do maksymalnej funkcjonalności i minimalnych kosztów. Kto bowiem, chce wydawać kasę na bajery, skoro przez to nie będzie w stanie zrealizować zasadniczego celu – obserwatorium ma obserwować. W tym kontekście zadawanie takich fundamentalnych pytań po zakończeniu inwestycji (jeśli zakończeniem można nazwać niedokończoną budowę) jest jakimś kuriozum.

Roll-off Michała Żołnowskiego
W tym wszystkim pojawia się zachwyt nad AllSKY, nazwa zrabowana konstrukcji kopuły firmie BAADER, które to ma stanowić panaceum na wszystkie problemy a ni kompromis między kosztami i efektem. Trwałość drewnianego „kurnika” jest znikoma w stosunku do murowanego budynku. Konstrukcja rolloff daje minimum za minimum, tylko trzeba to umieć dostrzec i docenić. Nie podnosi sprzętu ponad poziom inwersji, jeśli ktoś w ogóle wie co to jest. A fizyki nie da się oszukać. Jeśli więc stoisz na wzgórzu, to możesz dobry efekt osiągnąć, ale jak masz tzw. Dołek lub co najwyżej niezły poziom, możesz się srogo zawieść. Za to bardzo szybko zrealizujesz swoją inwestycję. Tu jednak zachwyt się kończy.

Wnętrze prezentowanego roll-off
Kiedy przyglądałem się Kopernikowi, od razu rzuciły mi się w oczy podstawowe błędy w tej budowli. Ciężki teleskop bez piera to fatalna w skutkach pomyłka. Przestrzeń wielkiej kopuły zupełnie nie wykorzystana, więc po co taka wielka. A z zakrycia gwiazdy transneptunowym obiektem nie wyszło zupełnie nic i wyjść nie mogło. A szkoda. Drgania budynku przenoszą się na teleskop, co jest oczywiste dla mnie, ale nie dla tych co budowali i konsultowali. I pod tym względem nie wolno zostawić suchej nitki na tych „specjalistach” od konsultacji i realizacji. Po co jednak szukać daleko, skoro w Zielonej Górze zrobiono już naście lat temu dokładnie taki sam błąd. To już nawet nie można nazwać błędem, to jakaś ignorancja, czy jak. To tak jak sprzedawanie tanich teleskopów nazywając je teleskopami astronomicznymi, które nigdy nimi nie powinny być nawet z nazwy. Jeden taki mamy u siebie.

Pada tu jednak dobre pytanie: komu te kopuły? Może więc ci, którzy mają z nich korzystać niech się wypowiedzą? Ale nie. Ich jakby nie było. Boli jak mówią właściciele: dostałem, maiło działać a nie działa. Nic nie mogę. Dla nich to jakaś kara za grzechy, których nie popełnili. Jest jeszcze szansa na zmianę niektórych rzeczy, ale najważniejsi są ludzie. Nim się zabrano za zrobienie tego knota, nie zadano sobie zasadniczego pytania, czemu to ma służyć, bo dla wszystkich wydawało się to oczywiste, że dla popularyzacji astronomii i nauk ścisłych. I co ? I nic. Nie działa i nikt nie wie dlaczego.

Bo czy to ważne, czy jest na szczycie kopuła czy odsuwany dach? Nie. Ważne, że ten kto to powołał do życia korzysta z tego skutecznie. Skoro wiec tan twór powołali do życia polityczni popularyzatorzy, to niech to robią tak jak sobie zaplanowali. Ale czy oni to w ogóle potrafią robić? Wątpię, skoro do podjęcia do decyzji o wejściu Polski do ESA potrzebna była akcja podpisowa w całym kraju. Ale za to do stawiania bilbordów i produkowania nic nie dających obywatelom spotów czują się zawsze najbardziej kompetentni.

Gdy popatrzę na wznoszący się drewniany „kurnik” przychodzi mi do głowy jedna zasadnicza konkluzja: w razie czego łatwo to rozebrać i nawet przenieść, czego o budowlach Kopernika powiedzieć się nie da. Gdyby Kopernik to zobaczył, to chyba by go …. coś trafiło. A szkoda, bo jakby nie było wstrzymał Słońce i ruszył Ziemię.

Niech ten łam posłuży za moje wyżalenie się, że wiele dzieje się dokoła nie tak jak powinno. Wielki bum Euro2012 powinien skutkować rozkwitem firm a nie ich bankructwem. Astrobaza Kopernik powinna być chlubom wielkiego astronoma i obywateli tego kraju, a nie ich bolączką na całe lata. I skoro nas nie było stać na 14 obserwatoriów i zbudowaliśmy 13 to może powinno powstać tylko 4 konstrukcje ale za to z dobrym adresem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz