piątek, 8 lutego 2013

Niezwykły warkocz komety C/2012 S1

Kometa McNaught w 2007 roku.
Jesienią i zimą tego roku ujrzymy najprawdopodobniej najjaśniejszą kometę od setek lat. Naukowcy śledzą każdy jej ruch i już zaobserwowali, że jej warkocz jest wyjątkowo długi. Co to może oznaczać?

Jedna z najjaśniejszych komet w spisanej historii ludzkości to nie lada gratka dla naukowców.

Dlatego nie powinno nas zaskakiwać, że kometa Nieuski-Nowiczonok (ISON, C/2012 S1) będzie na językach astronomów przynajmniej przez następny rok.
Kolejną ciekawą informacją są wyniki obserwacji poczynionych przez sondę Deep Impact.

Wykonała ona kilka zdjęć poklatkowych na których kometa wygląda, jak mały jasny punkcik (pod artykułem).

Okazuje się, że na kometę, która wciąż jest odległa od Słońca o przeszło 700 mln km (zbliża się do orbity Jowisza), ma zaskakująco duży warkocz ciągnący się na odległość aż 64 tysięcy kilometrów.

Kometa Lemmon widoczna obecnie na niebie na półkuli południowej
Jest więc pięciokrotnie dłuższy niż średnica Ziemi na równiku. Tak okazały warkocz może oznaczać tylko jedno, że kometa zbliża się do Słońca po raz pierwszy.

Trzeba zauważyć, że warkocz dopiero zacznie się powiększać, gdy kometa będzie się zbliżać do Słońca. Wówczas ciepło sprawi, że gazy i pyły ukryte z masach lodu z których składa się jądro komety, zaczną parować.

Dzięki obserwacjom poczynionym przez sondę Deep Impact możemy zwiększyć dokładność prognozy trasy, jaką będzie się przemieszczać kometa. Wiemy już, że znajdzie się znacznie bliżej Słońca niż inne komety, w odległości ledwie 1 miliona kilometrów od jego powierzchni.

To może oznaczać, że kometa rozpadnie się na kawałki. W przeszłości najjaśniejsze komety ziemskiego nieba były tzw. kometami muskającymi Słońce. Podczas swojego przelotu w pobliżu naszej gwiazdy rozpadały się, a pozostałe po nich kawałki tworzyły osobne, mniejsze komety, poruszające się po tej samej orbicie.

Mniejsze kawałki były przyciągane przez Słońce i płonęły w jej atmosferze, czasem powodując okazałe rozbłyski i wyrzuty masy (wiatru słonecznego), również w kierunku Ziemi. Wszystko wyjaśni się ostatecznie 28 listopada, gdy kometa znajdzie się w najmniejszej odległości od Słońca.

Kometa otrzymała nazwę od nazwisk jej odkrywców. Wital Nieuski z Białorusi oraz Artiom Nowiczonok z Rosji dokonali odkrycia w obserwatorium astronomicznym w mieście Kisłowodzk u stóp północnego Kaukazu.

Skąd pochodzi kometa Nieuski-Nowiczonok? Najpewniej z Obłoku Oorta znajdującego się dalej niż Pluton. Żadna stworzona przez człowieka sonda kosmiczna nigdy tam nie dotarła i zapewne jeszcze długo nie dotrze.

O tzw. żłobku komet wiemy niewiele, poza tym, że materia skalna w tego pasa co jakiś czas jest uwalniana i zbliża się do Słońca w postaci komety. Niewątpliwie w tegoroczne Boże Narodzenie czeka nas spektakl, jakiego jeszcze nigdy nie widzieliśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz