Najbliższe dni będą najlepszym okresem do obserwowania Księżyca podczas tego miesiąca synodycznego: Srebrny Glob będzie zmniejszał fazę po pełni, a dodatkowo przejdzie od gwiazdozbioru Barana do gwiazdozbioru Bliźniąt, czyli przez najbardziej na północ wysuniętą część swojej drogi wśród gwiazd. Tym razem Księżyc minie kilka jasnych gwiazd oraz Jowisza, o czym napiszę w dalszej części notki.
Pełnia naturalnego satelity Ziemi będzie miała miejsce w poniedziałek 29 października o godzinie 20:49 naszego czasu, przez co na początku tygodnia Księżyc będzie przebywał nad widnokręgiem praktycznie przez całą noc, przeszkadzając przy tym w obserwacjach słabo świecących obiektów. Pierwszej nocy tego tygodnia Księżyc odwiedzi konstelację Barana. Jak łatwo się domyślić, o godzinie podanej na mapce tarcza Srebrnego Globu będzie miała fazę 100%, a jej położenie będzie można wykorzystać do identyfikacji trzech najjaśniejszych baranich gwiazd. Zwłaszcza dwie pierwsze (podpisane na mapce) powinny się wyraźnie odcinać od tła nieba: Hamal (jasność obserwowana +2 magnitudo) świecić będzie około 9° na północ od Księżyca, natomiast Sheratan - o stopień bliżej.
poniedziałek, 29 października 2012
poniedziałek, 27 sierpnia 2012
Wspomnienie o Armstrongu
Neil Armstrong, legendarny amerykański astronauta, który jako pierwszy
człowiek stanął na Księżycu, zmarł w sobotę wskutek komplikacji po
operacji serca. Odszedł bohater wszech czasów - oświadczył prezydent USA
Barack Obama.
O śmierci astronauty poinformowała jego rodzina. Zgon nastąpił po
operacji wszczepienia by-passów, której Armstrong poddał się na początku
sierpnia.
20 lipca 1969 roku jako dowódca statku kosmicznego Apollo 11 dokonał on pierwszego lądowania na Księżycu i jako pierwszy człowiek w historii postawił stopę na powierzchni Srebrnego Globu. Wypowiedział wtedy pamiętne zdanie: "To mały krok dla człowieka, ale wielki krok dla ludzkości".
Blisko trzygodzinny spacer Armstronga i Edwina "Buzza" Aldrina po Księżycu, podczas którego astronauci zbierali fragmenty skał, robili zdjęcia i przeprowadzali eksperymenty, z zapartym tchem oglądały na ekranach telewizorów setki milionów ludzi na całym świecie. Armstrong miał wtedy prawie 39 lat.
Urodził się 5 sierpnia 1930 roku w Wapakoneta w stanie Ohio. Od dzieciństwa pasjonował się lotnictwem, a licencję pilota zdobył szybciej niż prawo jazdy, w wieku zaledwie 16 lat. Studia na wydziale inżynierii lotniczej przerwała wojna koreańska. Służył w niej jako pilot lotnictwa marynarki wojennej, a po wojnie pracował jako pilot-oblatywacz.
W 1958 roku wojsko wytypowało go do programu załogowych lotów kosmicznych. Cztery lata później został przyjęty do Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA). Pierwszy lot w kosmos odbył zaledwie trzy lata przed wyprawą na Księżyc, w 1966 roku, jako dowódca statku Gemini 9.
Wyprawa na Księżyc była dla Armstronga ostatnim lotem w kosmos. Po powrocie na Ziemię otrzymał stanowisko wiceszefa aeronautyki w NASA, wiążące się z pracą za biurkiem. Po roku zrezygnował i rozpoczął karierę wykładowcy akademickiego na Uniwersytecie w Cincinnati, w stanie Ohio.
Informując w sobotę o śmierci astronauty, rodzina Armstronga zaapelowała o uczczenie nie tylko jego osiągnięć, ale i skromności. "Następnym razem, gdy wyjdziesz na dwór w bezchmurną noc i zobaczysz śmiejący się do ciebie Księżyc, pomyśl o Neilu Armstrongu i mrugnij do niego" - napisano w wydanym komunikacie.
20 lipca 1969 roku jako dowódca statku kosmicznego Apollo 11 dokonał on pierwszego lądowania na Księżycu i jako pierwszy człowiek w historii postawił stopę na powierzchni Srebrnego Globu. Wypowiedział wtedy pamiętne zdanie: "To mały krok dla człowieka, ale wielki krok dla ludzkości".
Blisko trzygodzinny spacer Armstronga i Edwina "Buzza" Aldrina po Księżycu, podczas którego astronauci zbierali fragmenty skał, robili zdjęcia i przeprowadzali eksperymenty, z zapartym tchem oglądały na ekranach telewizorów setki milionów ludzi na całym świecie. Armstrong miał wtedy prawie 39 lat.
Urodził się 5 sierpnia 1930 roku w Wapakoneta w stanie Ohio. Od dzieciństwa pasjonował się lotnictwem, a licencję pilota zdobył szybciej niż prawo jazdy, w wieku zaledwie 16 lat. Studia na wydziale inżynierii lotniczej przerwała wojna koreańska. Służył w niej jako pilot lotnictwa marynarki wojennej, a po wojnie pracował jako pilot-oblatywacz.
W 1958 roku wojsko wytypowało go do programu załogowych lotów kosmicznych. Cztery lata później został przyjęty do Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA). Pierwszy lot w kosmos odbył zaledwie trzy lata przed wyprawą na Księżyc, w 1966 roku, jako dowódca statku Gemini 9.
Wyprawa na Księżyc była dla Armstronga ostatnim lotem w kosmos. Po powrocie na Ziemię otrzymał stanowisko wiceszefa aeronautyki w NASA, wiążące się z pracą za biurkiem. Po roku zrezygnował i rozpoczął karierę wykładowcy akademickiego na Uniwersytecie w Cincinnati, w stanie Ohio.
Informując w sobotę o śmierci astronauty, rodzina Armstronga zaapelowała o uczczenie nie tylko jego osiągnięć, ale i skromności. "Następnym razem, gdy wyjdziesz na dwór w bezchmurną noc i zobaczysz śmiejący się do ciebie Księżyc, pomyśl o Neilu Armstrongu i mrugnij do niego" - napisano w wydanym komunikacie.
niedziela, 8 lipca 2012
Burze - nie taki diabeł straszny
Wyładowania elektryczne w tym zjawisku atmosferycznym powstają w chmurach zwanych cumulusami. Te z kolei tworzą się na granicy frontów. Rozbudowują się wtedy do ogromnych rozmiarów sięgając nawet 10 kilometrów, czyli wyżej niż latają samoloty pasażerskie. Ścierające się masy ciepłego i chłodnego powietrza tworzą silne prądy wstępujące. Kondensująca się tam para wodna przeradza się kryształki lodu, które poruszając się w chmurze trą o siebie i wytwarzają ładunek elektryczny. Jak się jednak okazuje jest on zawsze zbyt mały by pokonać opór elektryczny jaki mu stawia powietrze na drodze do ziemi.
Jak to więc się dzieje, że pioruny sięgają powierzchni planety?
poniedziałek, 25 czerwca 2012
Lub czasopisma ...
Wieli szum jest ostatnio z czasopismami astronomicznymi w
naszej kochanej ojczyźnie. Nie wiedzieć czemu nagle wielu osobom przestało
cokolwiek odpowiadać, a przynajmniej takie odnoszę wrażenie. A wrażenia maja
swoją siłę. Wszystko jakby zaczęło się od śmierci Pana Woszczyka. I teraz mam
nieodparte wrażenie, że był on jakimś bogiem na tym rynku. A po nim wszystko
się wali i zmienia. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że pojawiają się takie dołki kopane przez jednych pod drugimi. A ludzie nie szczędzą języka
by sobie ulżyć. Po co?
Nie wiem. A jak nie wiadomo o co chodzi, to zapewne chodzi o
pieniądze.
czwartek, 14 czerwca 2012
Komu obserwatorium, komu .... ?
Wszystko zależy od tego czy kieruje nami chęć posiadania, czy też ciekawość. Dyskusja jest jednak dość zasadnicza, bo dokoła dzieje się wiele złych rzeczy, choć powinno być lepiej. Do jej podjęcia skłania mnie kilka spraw. Z czego jedna to udział konferencji Wykorzystania Małych Teleskopów w Kruszwicy, druga to wstępniak do dyskusji o obserwatoriach w Uranii PA nr 3 oraz pojawienie się firmy AllSKY budującej „kurniki” dla teleskopów, czyli tzw. Harwardy.
wtorek, 24 kwietnia 2012
Astrobaza Kepler 1
W Żaganiu coraz bliżej do chwili powstania obserwatorium, z którego młodzież i dorośli będą mogli sami poznawać kosmos jaki do tej pory znają jedynie ze stron internetowych, prasy i telewizji. Jak będą wyglądały wrota do gwiazd w mieście Johannesa Keplera? Być może tak jak pokazuje poniżej, lub bardzo podobnie. Projekt architektoniczny jest w trakcie tworzenia, a jego koncepcja jest ku naszemu przykładowi bardzo bliska.
Kepler 1:
Kepler 1:
Model 3D autorstwa: Jacek Patka | Obserwatorium Astronomiczne w Żaganiu |
czwartek, 8 marca 2012
Odkładanie na późnej nie wychodzi na zdrowie
Jest takie powiedzenie: Nie odkładaj do jutra .... I można by dyskutować nad zasadnością tego typu haseł. Ale warto o tym pamiętać, bo czas szybko przeminie i mimo woli obejrzymy się dla siebie. Ale zaczynamy od początku.
Życie człowieka zaprogramowane jest na 40 lat. To, że żyjemy dwukrotnie dłużej, a mamy pracować do 67 roku, nie znaczy, że mamy więcej czasu na wszystko. Nasz koniec potrafi przyjść szybciej niż się tego spodziewamy. A jak to się dzieje?
Życie człowieka zaprogramowane jest na 40 lat. To, że żyjemy dwukrotnie dłużej, a mamy pracować do 67 roku, nie znaczy, że mamy więcej czasu na wszystko. Nasz koniec potrafi przyjść szybciej niż się tego spodziewamy. A jak to się dzieje?
Subskrybuj:
Posty (Atom)